W „Bayerischer Hof” wszystko wydaje się normalne

W „Bayerischer Hof” wszystko wydaje się normalne

24 lutego demokratyczny świat przypomniał o pierwszej rocznicy rosyjskiej agresji na Ukrainę, upamiętniając ofiary tej niesprawiedliwej i bezsensownej wojny. Pełną symboliki była spektakularna wizyta w Kijowie lidera wolnego świata, prezydenta USA Joe Bidena, złożona tuż przed rocznicą agresji. O determinacji demokratycznego świata w kontynuacji wsparcia Ukrainy amerykański prezydent mówił w przemówieniu w Warszawie. Liderzy tzw. grupy bukaresztańskiej (B9, państwa flanki wschodniej NATO) spotkali się w Warszawie z prezydentem USA i sekretarzem generalnym sojuszu.

W przeddzień wizyty J. Bidena w Kijowie zakończyła się kolejna Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa, organizowana od 1963 r. w luksusowym monachijskim hotelu Bayerischer Hof. Agendę konferencji zdominowała agresja na Ukrainę i jej implikacje dla światowego bezpieczeństwa. Mocnym akcentem konferencji było wystąpienie Kamali Harris, wiceprezydent USA, która jednoznacznie nazwała działania rosyjskiego agresora zbrodniami przeciwko ludzkości i zapowiedziała pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności karnej. Dla kompletności tego politycznego wymiaru dodać należy ofensywę dyplomatyczną prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego, w tym jego wizyty w Londynie, Paryżu i Brukseli, i nieco wcześniej w USA. 

Wymiar polityczny wydarzeń ostatnich tygodni potwierdza wolę i determinację demokratycznego świata do dalszego wspierania Ukrainy, a wizyta Joe Bidena w Kijowie, że USA będą do zwycięstwa stać po jej stronie.

Jednak ten wymiar polityczny nie jest pełnym i wiarygodnym obrazem wojny, nie mówi nam o wszystkich, złożonych implikacjach konfliktu dla bezpieczeństwa państw europejskich czy dla bezpieczeństwa świata. Ocena tego złożonego obrazu też jest złożona i niejednoznaczna. Jest wielowątkowa. Oto niektóre z aspektów.

UE

UE ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, europejskie zdolności obronne, europejska armia – to tylko niektóre z terminów używanych w różnych językach roboczych UE od lat. UE miała z tym problem „od zawsze”.

Europejska Polityka Bezpieczeństwa, Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony, Wysoki Przedstawiciel UE ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, europejskie zdolności obronne, europejska armia – to tylko niektóre z terminów używanych w różnych językach roboczych UE od lat. UE miała z tym problem „od zawsze”. Tak jak z efektywnością działania i tempem podejmowania decyzji. Nawet jeśli nadal jest wiele powodów, dla których krytyka UE byłaby usprawiedliwiona, nawet jeśli dotychczasowy pakiet pomocy UE dla Ukrainy  (niewiele ponad 3 mld euro) stanowi zaledwie 0,02% PKB UE, mimo żenujących czasami targów o wyłączenia z pakietów sankcyjnych można powiedzieć, że Unia Europejska wykazała się dojrzałością i determinacją we wspieraniu Ukrainy, a przyznanie jej statusu państwa kandydata, choć dzisiaj bardziej brzmi jak political fiction, jest wyrazem odwagi i wizjonerstwa liderów UE.

NATO

NATO to najważniejszy i jak mówią liderzy najskuteczniejszy sojusz wojskowy w dziejach ludzkiej cywilizacji. Jednak w kontekście wydarzeń ostatnich 12 miesięcy NATO nie jest wolne od krytyki. Jednym z głównych zarzutów jest umiejętność doboru narzędzi strategicznych.

John Chipman, dyrektor generalny renomowanego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) powiedział podczas konferencji w Monachium:

„W kontekście wojny w Ukrainie dużo mówimy o architekturze bezpieczeństwa i o europejskich zdolnościach obronnych, a za mało o kulturze strategicznej. Ten trwający 11 miesięcy dialog to dowód strategicznej niepiśmienności”.

Miał tu na myśli błędny dobór argumentacji i narzędzi komunikacji wobec Rosji. Chipman uważa, że NATO powinno być wobec agresora bardziej zdecydowane, nie powinno zasłaniać się obawą przed eskalacją konfliktu dobierając środki wsparcia dla Ukrainy. W rezultacie pomoc wojskowa dla Ukrainy może bardziej sprawiać wrażenie „kroplówki”, a przedłużające się procedury poprzedzające decyzje o wysłaniu do Ukrainy konkretnego sprzętu (np. czołgi, samoloty bojowe) mogą doprowadzić do spóźnionych działań. Z pozytywnych zmian trzeba odnotować, że państwa sojusznicze deklarują wolę pilnego wypełnienia zobowiązania do wydatkowania na budżety obronne co najmniej 2% PKB. Przy czym państwa bałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia) deklarują chęć osiągniecia poziomu 3% PKB, Polska w 2023 r. planuje wydatkowanie 4% PKB, Słowacja i Węgry osiągną pułap 2% PKB w 2023 r., a Węgry w 2024 r. Konieczność wojskowego wsparcia Ukrainy ujawniła realne zdolności wojskowe sojuszu, a właściwie konsekwencje wieloletnich zaniedbań w zakresie modernizacji wyposażenia sił zbrojnych.

W raporcie estońskiego MON opublikowanego przy okazji 1-szej rocznicy rosyjskiej napaści podkreśla się, że agresja nie pozostawia wątpliwości: agresywność i nieprzewidywalność Rosji nie pozwala odrzucić prawdopodobieństwa lub wykluczyć żadnego scenariusza ataku Rosji na NATO. Gwarancją bezpieczeństwa są tylko wysiłki na rzecz zwiększenia zdolności wojskowych.” Stolice większości państw sojuszniczych sygnalizują wolę kroczenia tą drogą. Z punktu widzenia strategicznego ważne jest, że porażkę poniosły wysiłki Putina finlandyzacji NATO. Agresywna polityka Moskwy doprowadziła do natoizacji Finlandii i do perspektywy włączenia do sojuszu Szwecji.

Państwem członkowskim NATO stanie się Finlandia, którą łączy z Rosją granica o długości 1340 km oraz Szwecja, która przez ostatnie 200 lat była państwem neutralnym. To są zmiany epokowe, strategiczne. Nie można przy tym nie dostrzegać sprzeciwu (lub powściągliwości) dwóch członków NATO, Węgier i Turcji.

Niemcy

Zeitenwende czyli punkt zwrotny to sformułowanie, jakie nazajutrz po agresji Rosji na Ukrainę miało zapowiadać zmiany w niemieckiej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa. Określenie tyleż pojemne co nieprecyzyjne. Liderzy polityczni Niemiec mówili o potrzebie pilnego zwiększenia wydatków na obronność, o konieczności korekty polityki wobec Rosji, pilnego uniezależnienia się od dostaw nośników energii z Rosji, w tym definitywnego zamknięcia projektu NS2. Mimo tych zapowiedzi rząd w Berlinie regularnie miał problemy z decyzyjnością w zakresie wojskowego (sprzętowego) wspierania Ukrainy.

Obserwatorom znającym meandry niemieckiej polityki wewnętrznej i powojennej polityki zagranicznej łatwiej zrozumieć przyczyny powściągliwości niemieckiego rządu, wpisany w DNA niemieckich polityków brak gotowości do wysyłania sprzętu wojskowego w regiony objęte konfliktami zbrojnymi dla zapobiegania eskalacji. Społeczność międzynarodowego nie miała zrozumienia dla niemieckich zastrzeżeń. Komentatorzy zwracają uwagę, że o ile procesy decyzyjne rządu Niemiec trwają długo, o tyle raz podjęte nie podlegają zmianom, co ma swój walor.

Minister obrony Niemiec Boris Pistorius nie bez satysfakcji mówił, że Niemcy to maratończyk, nie sprinter i zapewniał, że 2% PKN na budżet obronny Niemiec to za mało, aby Bundeswehra mogła realizować zadania, jakie stoją przed Niemcami wobec wyzwań w europejskiej polityce bezpieczeństwa. Uczciwość wymaga powiedzieć, że wg różnych zestawień Niemcy po roku wojny w Ukrainie zajmowały drugie miejsce pod względem wielkości pomocy dla Ukrainy.  

Koalicja państw wspierających

Na straży demokratycznego świata stanęło 50 państwa, z którymi Ukraina nie była i nie jest związana sojuszniczymi więzami. Państwa te, każde na swój sposób, wspierają Ukrainę w jej wysiłku wojennym. To są nie tylko państwa UE/NATO. Koalicja ta porównywana jest z sytuacją na Bliskim Wschodzie w 1990 r., kiedy Irak zaatakował Kuwejt i w konsekwencji  doprowadził do wybuchu I wojny w Zatoce Perskiej. Koalicja 50 państw stanęła wówczas po stronie Kuwejtu także dlatego, aby chronić kruchy system bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Tym razem stawką jest światowe bezpieczeństwo i zagrożenia płynące z rosyjskich imperialnych ambicji.  

Dokończenie „zimnej wojny”

Nie brakuje publicystycznych porównań, wg których polityka J. Bidena jest kontynuacją polityki Ronalda Reagana i jego projektu gwiezdnych wojen, który obok sowieckiej inwazji na Afganistan  (1979 r. -1989 r.) przyczynił się wg historyków do ekonomicznej zapaści i w konsekwencji do rozpadu ZSRR. Publicyści podkreślają, że wojna w Ukrainie jest proxi war, w której stawką jest znaczne osłabienie Rosji, potencjalnego sprzymierzeńca Chin w nieuniknionym konflikcie z USA. Czy to jednak realny cel w odniesieniu do Rosji, której potencjał jest ogromny, tak w zakresie zbrojeń konwencjonalnych jak i potencjału nuklearnego?

Wg różnych analiz Rosja przez 12 miesięcy zaangażowała w wojnę w Ukrainie 90% potencjału wojskowego, ale straciła przykładowo tylko 10% uzbrojenia sił powietrznych, 10% systemów artyleryjskich. Rosyjskie siły zbrojne nadal dysponowały 12000 czołgów, z których z pewnością mogłyby złożyć 3000 sprawnych czołgów (sic!), 12 000 pojazdów opancerzonych itd. Rosji nie wolno lekceważyć także dlatego, że adaptuje się ona do nowych warunków strategicznych i operacyjnych. Agresywność i nieobliczalność rosyjskiej polityki nie budzą niestety wątpliwości. Demokratyczny świat musi być przygotowany na każdą ewentualność. Jedynie słuszną odpowiedzią wolnego świata jest konsekwencja w zwiększaniu zdolności wojskowych oraz odważna reakcja na działania agresywnej Rosji.           

Chiny

W kontekście wojny w Ukrainie o Chinach mówi się w 2-3 wątkach: czy zachwianie bezpieczeństwem światowym w efekcie napaści Rosji na Ukrainę może zostać wykorzystane przez Chiny do napaści na Tajwan. Czy agresja Rosji na Ukrainę zostanie wykorzystana przez Chiny w ich rywalizacji z USA o przywódczą rolę w świecie. Wreszcie, czy Chiny zdecydują się na wsparcie Rosji, czy pozwolą na jej osłabienie. Są to zagadnienia strategiczne. Oferta planu pokojowego, jaką Pekin złożył Moskwie i Kijowowi w rocznicę napaści nie jest skonkretyzowaną propozycją szczegółowych realnych kroków, które mogłyby doprowadzić do pokoju. Zresztą Rosja zademonstrowała w trakcie wizyty prezydenta ChRL Xi Jinping w Moskwie, jak poważnie traktuje takie pokojowe propozycje przypuszczając zmasowany atak na cele w Ukrainie, w tym na Kijów.  

Polska

Nasz kraj uznawany jest za lidera, gdy chodzi o pomoc humanitarną dla uchodźców wojennych z Ukrainy. Aktywność państwa i jego służb na rzecz Ukrainy nie podlega wątpliwościom i stanowi jeden z nielicznych obszarów zgody sił politycznych w Polsce. Warszawa jest adwokatem Kijowa w gremiach międzynarodowych, w ONZ, NATO i w UE. Wspieramy Ukrainę na miarę możliwości wojskowo (czołgi, samoloty bojowe, szkolenie pilotów). Zabiegamy o zaangażowanie najważniejszych państw sojuszniczych.

Nie ustrzeżono się przy tym niedyskrecji czy błędów komunikacyjnych, ale wynika to raczej z tego, że – jak stwierdził  jeden z amerykańskich dziennikarzy – Polska boksuje w nie swojej lidze. Jest jasne, że stawką jest przyszłość Polski jako wiodącego rzecznika flanki wschodniej. Polska ma i słusznie aspiracje być graczem w ekstraklasie europejskiej polityki. To na wschodzie będzie decydowała się przyszłość bezpieczeństwa i pokoju w Europie. Z pewnością spójne z tym kierunkiem są działania na rzecz zwiększenia zdolności wojskowych polskich sił zbrojnych. Jest zgoda ponadpartyjna w Polsce na skokowy wzrost wydatków na zwiększenie zdolności obronnych państwa.

Mowa o olbrzymich wydatkach, o jakich w czasach pokoju w tym rejonie Europy nikt nie miał odwagi rozmawiać. Jest to jedynie słuszny kierunek reakcji na wydarzenia w naszym bezpośrednim sąsiedztwie. Nie ma innej opcji. Dobrze byłoby, aby działania rządu także w tym obszarze były spójne i racjonalne.

Literatura science fiction, fiction i nowoczesne technologie obronne

Kilka dni temu, mój przyjaciel z lat londyńskich, Daniel Korski, swego czasu jeden z doradców do spraw polityki zagranicznej  premiera Davida Camerona opublikował na LinkedIn taki oto post:

The UK Government’s Defence Science and Technology Laboratory commissioned two science fiction authors, PW Singer and August Cole, to write a series of ‘useful fiction’ stories inspired by potential future threats. How cool – and sensible. I mean, aren’t we all thinking about HAL in light of the generative AI arrivals in the market.

Żeby nie było wątpliwości, że to nie żart, podaję link do źródłowej publikacji na stronach brytyjskiego rządu. [KLIK]

Wydaje się to abstrakcyjne, nierealne. Jednak w rzeczywistości fabuły literackie często stają się naszym realnym udziałem. Polecam powieść „2017. Wojna z Rosją” brytyjskiego  generała Richarda Shireffa, w latach 2011 – 2014 zastępcy Naczelnego Dowódcy Sił Sojuszniczych NATO Europa.  Powieść przedstawia fikcyjną historię wojenną. To fikcja polityczna, która była, jak już dzisiaj wiemy, ostrzeżeniem.

Znany na świecie technologiczny potentat w dziedzinie m.in. analityki big data, amerykański Palantir, w którego założenie angażowała się CIA, swego czasu pełen kontrowersji z racji zarzutów o wspieranie rządów (m.in. USA) w inwigilowaniu obywateli, ujawnia w poście na swoim profilu na LinkedIn:

“The Ukrainians are fusing their courageous fighting spirit with the most advanced intelligence and battle-management software ever seen in combat.”

Chodzi o narzędzia AI przekazane przez Palantir dla zwiększenia efektywności dowodzenia w ukraińskich siłach zbrojnych.

Śledząc doniesienia z przebiegu brutalnej agresji Rosji na Ukrainę dowiadujemy się o zastosowaniu najnowocześniejszych technologii obronnych przez ukraińskie siły zbrojne: ułatwiających gromadzenie danych wywiadowczych, optymalizujących potencjał dowodzenia, pozwalających niszczyć roje dronów. Co może satysfakcjonować, w tej technologicznej rywalizacji biorą udział także polskie firmy. Także ich produkty wspierają ukraińskie siły zbrojne w odpieraniu rosyjskiego agresora.

Na zakończenie

Rozmawiając o tym pamiętamy o tragicznym, ludzkim wymiarze tej wojny. Wskutek agresji giną po stronie ukraińskiej tysiące osób, cierpi ludność cywilna, kobiety i dzieci. Poraża barbarzyństwo agresorów gwałcących kobiety i uprowadzających z ojczystego kraju tysiące bezbronnych dzieci. Bohaterski naród ukraiński broniąc swojego kraju staje w obronie demokratycznego świata.  Świat przeszedł długą drogę. Każde z tych 50 państw wspierających Ukrainę, ofiarę rosyjskiej agresji, czerpie siłę i społeczne poparcie z moralnego przekonania, że stoi po właściwej stronie. Nie ma już wątpliwości, po czyjej stronie trzeba i należy stać, aby w tej godzinie próby postąpić przyzwoicie.  

Andrew Michta, uznany komentator polityki międzynarodowej napisał na swoim koncie TT na zakończenie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, że konwencja tego wydarzenia, jego klimat i kontekst przywoływały natrętne skojarzenia z „monachijską konferencją pokojową w 1938 r.”. Michta zastanawiał się, czy jest możliwa parabola między 1938 r., kiedy przywódcy bogatej, sytej zachodniej Europy zapewniali liderów Czechosłowacji o gotowości gwarantowania ich państwu bezpieczeństwa, wiedząc, że to nieprawda. „W Bayerischer Hof wszystko wydaje się normalne”, tak jakby zachodnia Europa żyła swoim życiem mimo wojny w Ukrainie.

Odbywały się panele, dyskusje, przyjechał prezydent Francji, kanclerz Niemiec, premier Zjednoczonego Królestwa, wiceprezydent USA. Wszystko niby poprawnie, a jednak pojawiają się wątpliwości, czy wolnemu światu nie zabraknie determinacji w obronie suwerenności i terytorialnej integralności Ukrainy, w zapewnieniu pokoju Europie i światu.

autor: Dariusz Łaska, Senior Account Executive w dziale Corporate and Public Affairs